poniedziałek, 28 marca 2011

Cała historia Pandabearda

     Witajcie!
Pierwsza część historii naszego Pirata okropnie mnie zaciekawiła. Cierpliwie czekałem na jej ciąg dalszy. A nie musiałem długo czekać, bo pojawiła się już dziś. Specjalnie dla Was umieszczona jest ona w całości. Proszę bardzo :)

     Ho ho! Ową piękną kobietą była moja siostra, charakterna narzeczona pewnego pirata.  Każdej Pandzie między Pandacyfikiem i Oceanem Pandatlyckim serce biło na jej widok mocniej. Arrgh! Ale jak to z miłością bywa, zakochała  się akurat w Kubie Kłapouchym, który rozumiał jedynie połowę tego, co się do niego krzyczało. Podczas jednej z niezliczonych wypraw w szerokie morze w końcu do tego doszło: wyrzuciliśmy kotwicę tuż obok statku z królewskimi towarami. Strzał w dziesiątkę! To był naprawdę łatwy łup – królewska gwardia trzęsie portkami, za każdym razem gdy dostrzegają piratów przez lunetę, arrrrrgghh.  Dla mnie to bułka z masłem! Rzuciłem stalową rurę i przedostałem się po niej na drugi pokład. Gdy tam dotarłem, nagle zewsząd wyskoczyli na mnie piraci.  Motyla noga, chyba nie byłem pierwszy!  Wyciągnęli swoje noże i mnie otoczyli. Do stu tysięcy kul armatnich! Związali mnie i popchnęli na trampolinę. Chcieli mnie zepchnąć do zimnej wody.  “Głupio wyszło”, krzyknąłem swojej siostrze i Kubie, “to koniec”. Jednak wtedy wpadłem na świetny pomysł jak wyjść z tarapatów. 
    Moje życie stanęło na ostrzu noża. Piraci zbliżali się do mnie, tak że zbliżałem się już do końca deski. Już siebie widziałem w pysku jakiegoś rekina, ale nagle wpadłem na genialny pomysł: Kuba Kłapouchy mógłby podrzucić mi tą stalową rurę, bym tak samo szybko jak tu przeszedłem, przebiegł znowu z powrotem. Genialny plan – pomyślałem sobie w obliczu śmierci. „Hej Kuba, przeżuć mi tą rurę“, wykrzyczałem do niego. Kuba Kłapouchy zrozumiał oczywiście wszystko źle. Wziął stalową rurę do ręki, przywiązał szybko do zwisającej w pobliżu liny i rzucił tym w moją stronę.  Widziałem jedynie coś wielkiego zbliżającego się do mnie. Przed moimi oczyma stawało się coraz większe i większe, aż w końcu BOOM, trafiło mnie prosto w serce. Poczułem się jakby mnie trafiło tysiąc kul armatnich. Czarno mi się zrobiło przed oczyma, po tym musiałem zemdleć, gdyż następną rzeczą jaką pamiętam jest to, że obudziłem się huśtając się na tej linie między moim statkiem, a tym z królewskim ładunkiem.  Mammamia! W ogniu kul wspiąłem się do Kuby i mojej siostry. Po tym szybko odpłynęliśmy.

     Jak myślicie, będzie dalsza część tej historii, czy raczej nie?
     Z żalem muszę przyznać, iż niestety Pandabeard, nie zna się za bardzo na pisaniu opowiadań. Po pierwsze, nie ma trójdzielnej budowy, po drugie, nie ma akapitów! No cóż, miejmy nadzieję, że ktoś go w końcu dokształci ;)

     Spydy

1 komentarze:

EMM pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.

Prześlij komentarz

Tylko tyle? Chcemy więcej :)